DZIEŃ SIÓDMY - DZIEŃ GNIEWU I WYZWOLENIA
To jest tak, jak z za długimi wakacjami: jest fajnie, ale chciało by się już wrócić.
To wynika także stąd, że jest niedziela i człowiek chciałby w poniedziałek rano ruszyć z kopyta, nowe otwarcie, a nie tkwić w procesie z zeszłego tygodnia.
Złoszczę się. Wszyscy wracają z wakacji. Sama też chciałabym wrócić. Jakby obawiając się, że coś mnie ominie. Ucieknie.
Śpię dużo, jak drugiego dnia. Tylko nie ze słabości, ale ze złości. Że niechby ten dzień już minął.
To pierwszy błąd. Jedną z najlepszych rzeczy w czasie głodowki jest to, że czas płynie wolniej. Nie narzeka się, że z niczym nie można zdążyć, że się jest w biegu. To zanika. Czas wraca do jakiejś pięknej normy, w której człowiek się nie spieszy, przeżywa wszystko dokładnie, wykonuje zadania rzetelnie, od A do Z. Wyobrażasz sobie to uczucie? Nagle czas przestaje Cię gonić.
Już przekroczyłam tę granicę, chcę zakończyć drogę, zjada mnie złość. Tym bardziej, że nie da się nawet ulec żadnej pokusie - WIADOMO, że siódmego dnia nie można skończyć. Trudno ulec pokusie, skoro się nawet nie jest pokuszonym.
Ulżyłabym sobie, gdybym mogła powalczyć ze sobą; zobaczyć jak mózg łatwo wyszukuje preteksty, by przerwać:
Ulżyłabym sobie, gdybym mogła powalczyć ze sobą; zobaczyć jak mózg łatwo wyszukuje preteksty, by przerwać:
- Dałeś radę, wystarczy;
- Już się oczyściłeś, po co Ci te dodatkowe dni?
- Lepiej się zabrać za wydawanie energii, jaką nagromadziłeś;
- Już się oczyściłeś, po co Ci te dodatkowe dni?
- Lepiej się zabrać za wydawanie energii, jaką nagromadziłeś;
I tak dalej. Przeklęty, niekiedy, ten mózg.
Czy lepiej zrobić coś, żeby ten dzień już minął, czy go jakoś sensowanie wykrzystać. Pojawia się światełko w tunelu, myśl: a może by tak zabrać się za jakieś złożone zadanie, mocniejsze wyzwanie?
Intelektualnie rzecz biorąc, odpowiedź jest oczywista: naturalnie, że lepiej go jakoś wykorzystać. W praktyce jednak rozgrywasz w swojej głowie jakby mecz tenisa: położyć się, kichać na rozsądek i sprobować zasnąć czy siąść do zadania, na wściekło.
Eksperymentalnie, siadam do zadania.
Intelektualnie rzecz biorąc, odpowiedź jest oczywista: naturalnie, że lepiej go jakoś wykorzystać. W praktyce jednak rozgrywasz w swojej głowie jakby mecz tenisa: położyć się, kichać na rozsądek i sprobować zasnąć czy siąść do zadania, na wściekło.
Eksperymentalnie, siadam do zadania.
...
Po czterech godzinach jest wykonane. I to od ręki. Bez męczarni tworzenia. Wszystko, co ułożone w głowie, po prostu spłynęło na papier.
Jestem zachwycona. To jest wyzwolenie.
W połowie siodmego dnia albo poddasz się gniewowi albo przełamiesz gniew i wyzwolisz się.
To byłą niespodziewana, ukryta granica, do przejścia. Jestem już po jej drugiej stronie.
Jestem zachwycona. To jest wyzwolenie.
W połowie siodmego dnia albo poddasz się gniewowi albo przełamiesz gniew i wyzwolisz się.
To byłą niespodziewana, ukryta granica, do przejścia. Jestem już po jej drugiej stronie.
KONIEC DNIA SIÓDMEGO - DNIA GNIEWU I WYZWOLENIA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz