Kto się domyślił, co to jest Miejsce z Listy, w ktorym się ukryłam?
...
...
...
To klasztor.
Miejsce z Listy to klasztor. Nie jakiś konkretny, ale jakikolwiek klasztor, do którego postanowiłam, że kiedyś przyjadę. Miał być odcinający od świata na jakieś 3 dni, no, może tydzień.
Tymczasem okazało się, że oderwałam się na miesiąc. Nie na modlitwę, nie na kontemplację, nie na odrzucenie świata - choć te wszystkie rzeczy można tu wykonać intesywnie, jak nigdzie indziej.
Tymczasem okazało się, że oderwałam się na miesiąc. Nie na modlitwę, nie na kontemplację, nie na odrzucenie świata - choć te wszystkie rzeczy można tu wykonać intesywnie, jak nigdzie indziej.
Ale ja tu przyjechałam po coś innego. Żeby uporać się z tą paraliżującą pięcioprocentówką tekstu.
zobacz pierwszy post nt Miejsca z Listy:
http://blog-o-przekraczaniu-granic.blogspot.com/2014/11/niezwyke-miejsce-z-listy.html
Nie wiedziałam wtedy, że ten wyjazd nie będzie dotyczył ilości, ale jakości. Jeśli pracuje się nad czymś 9-10 godzin dziennie, to pracuje się nad tym INACZEJ intelektualnie, w pełni, dociera się do sedna sprawy, do warstw, do ktorych nie ma szans się dokopać, pracując 2-3 godziny dziennie. Rozpraszając się innymi sprawami. Klientami. Wykładami. Kotami. Ludźmi. Psem. Kolacjami. Sniadaniami. Innymi....
To było jak codzienne zjeżdżanie windą do środka Ziemi.
To było jak codzienne zjeżdżanie windą do środka Ziemi.
Jeśli chcesz doznać tego, o czym piszę, dostania się w głąb ziemii i tematu, jaki chcesz rozgryźć, jedź tam:
Pustelnia Złotego Lasu: